RELACJA ZE STRONY GKS-u:
Choć tyszanie na ten mecz wystawili mocno odmłodzony skład, to podopieczni trenera Jarosława Zadylaka ani przez moment nie dali się zdominować rywalom, pewnie wygrywając 6:1.
Rzucili się na przeciwników
Od samego początku tyszanie narzucili wysokie tempo i już w 3. minucie objęli prowadzenie. Pawlusiński wykorzystał błąd defensora miejscowych i uderzeniem z pierwszej piłki umieścił ją tuż przy słupku. Po kwadransie gry było 0:2. Tym razem na listę strzelców wpisał się Jochemczyk, który wykazał się stoickim spokojem przy wykończeniu podania od Krężeloka.
W 37. minucie Jochemczyk znalazł się na wysokości pola karnego rywali, zabawił się z obrońcami miejscowych i posłał piłkę w samo okienko bramki bezradnego Morkisza. Trafienie to tak zezłościło trenera miejscowych, że postanowił zmienić od razu trzech zawodników.
Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy gospodarze mieli swoją okazję, ale świeżo wprowadzony Wilk nie zdołał zaskoczyć z rzutu wolnego dobrze ustawionego Maciejowskiego. Jeszcze lepszą okazję chwilę później miał Nowak, ale z kolei jego uderzenie powędrowało obok pustej bramki GKSu.
Przegląd kadr
Na drugą połowę trener Jarosław Zadylak wysłał mocno odmieniony skład, dając pograć wszystkim zawodnikom z ławki rezerwowych. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na postawę całego zespołu.
Już minutę po wznowieniu gry Orliński mógł podwyższyć nasze prowadzenie, ale fatalnie spudłował będąc na ósmym metrze pola karnego. Dominacja tyszan trwała nieustannie, a szansę na zmianę wyniku mieli kolejno Machowski, Żelazowski i Kręciwilk. Dopiero w 71. minucie „Trójkolorowi” dopięli swego, a autorem czwartego gola został ten ostatni. Kręciwilk techniczną podcinką pokonał golkipera LKSu.
Lekkie uśpienie czujności
Na niespełna kwadrans przed zakończeniem drugiej połowy przytrafił nam się jednak moment dekoncentracji. Rywale zaskoczyli nas ze stałego fragmentu gry i piłka po wyrzucie z autu wpadła wprost na niepilnowanego Krausa, który wpakował ją bez zastanowienia do bramki Sipa.
Przy straconej bramce wkradło się w nasze szeregi rozluźnienie, ale tak niestety wygląda czasem piłka młodzieżowa – tłumaczył trener GKS Tychy.
Podrażnieni rezerwiści szybko zwarli szyki i za sprawą Machowskiego, który „założył siatkę” bramkarzowi, podwyższyli na 1:5. Wynik, jak się później okazało, ustalił Misztal trafiając bezpośrednio z rzutu wolnego na 1:6.
Chciałem przyjrzeć się znów w akcji naszej młodzieży. Cieszę się, że Ci nie zawiedli naszego zaufania. Zdominowaliśmy rywali i stwarzaliśmy sobie mnóstwo sytuacji strzeleckich. Gdybyśmy byli skuteczniejsi, to wynik z pewnością byłby dwucyfrowy – podsumował trener Jarosław Zadylak.
Znacznie mniej powodów do zadowolenia miał prowadzący LKS Łąka.
Za luźno podeszliśmy do tego meczu i chyba wszyscy bardziej byli myślami przy potyczce ligowej niż przy pucharowej przygodzie. Daliśmy pograć dzisiaj zawodnikom, którzy w lidze nie mają za dużo okazji by się zaprezentować. Niestety na tle dobrze poukładanego rywala okazaliśmy się zdecydowanie gorsi, a przy okazji dostaliśmy lekcję prawdziwego futbolu – powiedział trener Bartosz Sowa.
LKS Łąka – GKS II Tychy 1:6 (0:3)
0:1Pawlusiński (3.)
0:2Jochemczyk (15.)
0:3Jochemczyk (37.)
0:4Kręciwilk (71.)
1:4Kraus (78.)
1:5Machowski (81.)
1:6Misztal (84. rzut wolny)
GKS II Tychy:90. Maciejowski (46, 1. Sip) – 2. Wolak, 44. Hachuła (46, 3. Żelazowski), 7. Kokoszka, 31. Rabiej, 6. Blach (46, 4. Kręciwilk), 9. Dzięgielewski (46, 5. Zarębski), 17. Pawlusiński, 34. Krężelok (46, 11. Misztal), 77. Trzcionka (46, 47. Machowski), 18. Jochemczyk (46, 79. Orliński). TrenerJarosław Zadylak.